2017-08-09 13:04:55 autor: Krzysiek
Aktualnie nie ma żadnej kontroli obywateli nad sądami. Jest to struktura, która się całkowicie wyemancypowała i jedyne co obywatele mogą robić - to płacić. Radnego można powołać/odwołać/ w wyborach powszechnych, burmistrza/wójta też, prezydenta - też, premiera i ministrów też, posła/senatora - też. Tylko sędziego - nie. A niby dlaczego? Co, on/ona to Duch Święty? Zmiany które wprowadza PiS idą w kierunku przynajmniej częściowej kontroli demokratycznej nad sędziami, wszak minister jest z wyboru i może być odwołany. Powinni pójść dalej - wybory sędziów na kadencje 6-cio letnie. Niech sobie ludzie zdecydują/wybiorą - wszak płacą za to!
2017-08-10 11:58:00 autor: raj
To bardzo naiwne podejście, że sądy kontrolowane przez ministra będą bardziej demokratyczne. Powiedziałbym raczej, że będą w równym stopniu niedemokratyczne jak do tej pory, tylko w innym zakresie. Do tej pory sądy były zależne "nie wprost" od posiadaczy majątków, teraz będą zależne wprost od polityków. Jedno niedobre i drugie złe.
Niezależność sądów - ale faktyczna niezależność - jest jednym z elementów mechanizmów zabezpieczających w pewnym stopniu zwykłego obywatela przed nadużyciami ze strony władzy. Jeżeli polityk czy urzędnik cię skrzywdzi, możesz iść do sądu, i jeżeli ten sąd jest niezależny, masz pewną szansę wygrać. W przypadku sądu zależnego od rządu trudno sobie wyobrazić, aby można było w takiej sytuacji wygrać. Na pewno nie jest to zatem "bardziej demokratyczne".
Ale tak jak pisałem w notatce - dotychczas w sądzie można było wygrać z politykiem, ale nie można było raczej wygrać z posiadaczem majątku (np. właścicielem kamienicy który wyrzucił cię z mieszkania). Teraz być może będzie odwrotnie - z takim właścicielem być może wygrasz, za to z politykiem który będzie coś miał przeciwko tobie - żadną miarą. Cholera wie co gorsze...