Główna >>

RSS
Nie idźmy na tę wojnę! To nie nasza wojna!

 

Stężenie niemożliwe

2009-04-01   kategorie: społeczeństwo

Od czasu do czasu różne media, aby pokazać jakie to są mądre, kpią z homeopatii. Ostatnio podjęła ten dyżurny temat Gazeta Wyborcza. Zaznaczam, iż na temat samej homeopatii nie chcę się wypowiadać, gdyż uważam że mam w tym zakresie za mało wiedzy, aby stwierdzić, czy ona działa czy nie - na pewno natomiast daleki byłbym od jednoznacznego uważania jej za bzdurę. Ale nie o tym chciałem. Otóż w artykule znalazł się taki oto passus:

Homeopaci twierdzą, że im więcej rozrzedzeń, tym leki są skuteczniejsze. W najpopularniejszym środku homeopatycznym - oscillococcinum - proces rozcieńczania, jak możemy przeczytać na opakowaniu, powtarzany był 200 razy (mówi o tym oznaczenie K200). Po 200-krotnym rozwodnieniu otrzymany roztwór ma stężenie 1 do 10 do potęgi 400. To niewyobrażalna liczba. Dość powiedzieć, że gdyby cały Wszechświat był złożony z wody i gdybyśmy rozpuścili w nim jedną jedyną cząsteczkę (i dobrze wymieszali!), uzyskany roztwór miałby stężenie zaledwie 1 do 10 do potęgi 80.

Niech mi autorka tego artykułu wytłumaczy, w jaki sposób uzyskać stężenie mniejsze niż jedna cząsteczka substancji na całą materię Wszechświata. Czy do sporządzania owych roztworów używa się więcej wody, niż Wszechświat zawiera materii (no, w sumie dzisiaj prima aprilis, więc taki wariant jest do pomyślenia... ;)), czy też ów roztwór zawiera mniej niż jedną cząsteczkę substancji? A z punktu widzenia fizykochemicznego ileż to może być cząsteczek - mniej niż jedna? Otóż ZERO, bo ułamka cząsteczki być nie może - jest to wielkość skwantowana.

Jeżeli zatem jedna cząsteczka na całą materię Wszechświata faktycznie daje stężenie 1:1080 (nie wiem, nie liczyłem), to oznacza, że mniejszych niezerowych stężeń po prostu być nie może - każde stężenie mniejsze niż ta liczba równa się po prostu zeru. Więc po co opowiadać bzdury o stężeniach 1:10400? A swoją drogą, jak można "dobrze wymieszać" JEDNĄ cząsteczkę...?

A skoro w tej jednej kwestii autorka - jak widać - nie ma pojęcia, o czym pisze, to dlaczego mamy mieć jakikolwiek powód, aby wierzyć, ze w innych sprawach takowe pojęcie ma...?

Szanowni Dziennikarze, jak koniecznie chcecie kogoś krytykować za "nienaukowość", to najpierw sprawdźcie trzy razy, czy sami przypadkiem się nie ośmieszacie byciem z nauką na bakier...

komentarze (4) >>>