2010-11-08 19:21:34 autor: garnuszek (www)
No i jest podpis prezydenta. Odczuwam podobne rozczarowanie Tuskiem. W dalszym ciągu facetowi kibicuję, ale znacznie już ostrożniej. Darzę gościa sympatią od jakichś piętnastu lat, więc chociaż jestem zdeklarowanym przeciwnikiem kryminalizacji amatorów używek i doprowadza mnie czasem do pasji zakłamywanienie społeczenej świadomości w sprawach używkowo-narkotykowych, skłaniam się do poszukiwania szczerości w działaniach premiera.
"Prawdziwe" znaczenie "ustawy antydopalaczowej" upatrywali niektórzy w chęci odwrócenia uwagi mediów od "rzeczywistych" problemów rządu, ale mnie to nie przekonuje. Jakiś czas temu w wywiadzie z Tuskiem (bodajże Najsztuba w "Przekroju" jeszcze) zaskoczyła mnie kategoryczna deklaracja, że dopóki będzie miał cokolwiek do powiedzenia, nie dopuści do zalegalizowania konopi. Jednocześnie ciągnięty za język przyznał, że ich próbował i że było to bardzo złe doświadczenie. Nic więcej nie chciał powiedzieć. Intuicja podpowiada mi, że to jakaś osobista trauma powoduje takie nieracjonalne hocki-klocki.
Co oczywiście nie zmienia faktu, że premier Tusk z prezydentem Komorowskim włączyli się w nurt psujów prawa i sprawiedliwości w tym kraju.
2010-11-10 11:19:03 autor: raj
Najbardziej absurdalne dla mnie jest to, że prezydent zamówił opinie prawników-konstytucjonalistów w sprawie tej ustawy, po czym nie czekając na te opinie ustawę podpisał, tydzień przed ostatecznym terminem jaki miał na podjęcie decyzji.
To jest jakiś bezsens - tak się nie zachowuje poważny polityk, który wie co chce zrobić, niezależnie od tego jakie ma w danej kwestii poglądy. Albo uważa że ustawa jest OK i wtedy ją podpisuje od razu, albo ma wątpliwości i zamawia opinie prawne - to wtedy powinien zaczekać, aż te opinie będą i się z nimi zapoznać. Jaki jest sens zamawiania opinii i zarazem podpisywania ustawy bez czekania na te opinie?
To moim zdaniem niestety wskazuje na fakt, że prezydent nie ma żadnej koncepcji swojej prezydentury i będzie w swojej działalności lawirował, tak żeby "Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek...".
A już argumentacja prezydenta jest powalająca: "Niewątpliwie bezpieczeństwo obywateli jest zagrożone przez patologiczne zachowania osób handlujących dopalaczami i to zjawisko musi ulec likwidacji. Trzeba więc wyposażyć rząd w skuteczne narzędzie walki. [...] W konstytucji jest powiedziane, że ta wolność może być ograniczona dla ochrony bezpieczeństwa obywateli. A to bezpieczeństwo jest zagrożone" (http://wyborcza.pl/1,76842,8633762,Dopalacze_watpliwe__ale_podpisane.html). Argumentacja zaiste godna generała Jaruzelskiego, kiedy wprowadzał stan wojenny - również niezgodnie z obowiązującym wówczas prawem, co tak samo usiłowano przykryć legitymizując jego działania naprędce przyjętą ustawą...
Przykre.