Zarządzeniem znieść COVID
2022-04-01 kategorie: nowości prywatne społeczeństwo
Polski rząd właśnie zarządzeniem zlikwidował COVID-19. I nie, to nie Prima Aprilis, choć dzisiaj jest 1 kwietnia...
Zaledwie kilka dni temu zlikwidowano wszelkie ograniczenia epidemiczne - już nie trzeba nosić maseczek, nie ma kwarantanny ani izolacji osób zarażonych i tak dalej - a od dzisiaj rząd całkowicie przestaje finansować testy na COVID-19. Szczegóły można przeczytać np. w tym tekście, ale zasadniczo zmiany sprowadzają się do tego, że teraz, jeśli ktoś będzie chciał przetestować się na COVID, musi to zrobić na własną rękę i za własne pieniądze. Lekarz nie będzie już mógł skierować na test. Będzie go mógł co prawda wykonać pacjentowi własnoręcznie, o ile będzie taki test posiadał w przychodni (mowa oczywiście tylko o szybkich testach antygenowych, bo tylko takie lekarz może wykonać sam - bardziej precyzyjnego testu PCR już żadnemu laboratorium nie zleci), sęk jednak w tym, że w obecnych zaleceniach dla lekarzy nie zaleca się testowania pacjentów wykazujących "jedynie" objawy infekcji dróg oddechowych (co jest głównym objawem obecnych wariantów COVID). Efekt tego jest łatwy do przewidzenia - COVID zniknie ze statystyk, większość przypadków będzie najprawdopodobniej klasyfikowanych jako grypa czy inna grypopodobna infekcja. Spodziewam się zresztą, że za kolejne kilka czy kilkanaście dni rząd w ogóle przestanie publikować statystyki dotyczące liczby zarażonych COVID-em, bo przestaną one mieć jakikolwiek sens. I tak oto COVID z oficjalnego obiegu jest "wygumkowywany" w tempie ekspresowym, podczas gdy w rzeczywistości hula w najlepsze. Wśród znanych mi osób nagle w ostatnich dniach pojawiło się naraz kilka przypadków tej "nieistniejącej" choroby - sam się niestety również do nich zaliczam; po dwu latach skutecznego chronienia się przed COVID-em pokonała mnie emocjonalna histeria polskiego społeczeństwa na punkcie przyjmowania ukraińskich uchodźców - bo to ona bezpośrednio była powodem mojego zakażenia.
Ale cóż, rząd ma ambitne plany: osiedlimy w Polsce Ukraińców - oczywiście bez przyłożenia ręki do tego przez rząd, niech to się załatwi "samo" - będziemy tworzyć wspólne polsko-ukraińskie państwo (ktoś wierzy, że owiani chwałą i dumą bohaterów wojennych Ukraińcy pozwolą się Polakom zdominować?), a może zawalczymy o Międzymorze... To wszystko są wielkie rzeczy i jakiś tam COVID nie może nam tych planów pokrzyżować. W końcu pewnie i tak na własne życzenie wplątamy się w jakąś wojnę, więc "kto umrze to umrze i trudno" - co za różnica, czy na COVID, czy na polu bitwy? Nie czas żałować róż... i tak dalej temu podobne pierdoły.
"W dupie z wami i waszymi wojnami" - cytując piosenkę, którą zamieściłem tutaj 24 lutego, kiedy Rosja napadła na Ukrainę i można było już trochę wyczuć, co się święci... I nie, nie mam tutaj na myśli Putina, tylko tych wszystkich w Polsce, którzy aż się palą, żeby na niego ruszyć. Idźcie w chuj!