Wirtualne karty prepaid - przegląd/recenzja
2024-12-01 kategorie: prywatne
Ta notka będzie nietypowa, bo w zasadzie nie zdarza mi się pisać o tzw. "produktach finansowych" - to zupełnie nie mój obszar zainteresowań. Ale akurat coś takiego jak wirtualna karta płatnicza typu prepaid - czyli taka, którą można zasilić określoną kwotą i płacić nią w Internecie tylko do wysokości tej kwoty - to rzecz, która bywa przydatna. Głównie w dwu przypadkach: gdy płacimy w jakimś "egzotycznym" serwisie, co do którego nie jesteśmy pewni bezpieczeństwa przechowywanych tam danych kart (a interesująca nas rzecz jest dostępna tylko tam, więc skorzystanie z innego serwisu nie wchodzi w grę), lub gdy korzystamy z bezpłatnego okresu próbnego, jaki oferuje wiele serwisów subskrypcyjnych, i wiemy z góry, że nie zamierzamy go przedłużać. Taka próbna subskrypcja - mimo że bezpłatna - wymaga jednak zwykle podania danych naszej karty płatniczej i jeżeli przed zakończeniem okresu próbnego jej nie anulujemy, zostanie z tej karty pobrana opłata za kolejny, już normalnie płatny abonament. Muszę powiedzieć, że nigdy w takich przypadkach nie ufam, że mimo anulowania subskrypcji opłata za następny okres nie zostanie pobrana - dlatego najchętniej w takich przypadkach użyłbym takiej właśnie wirtualnej karty, z której opłaty po prostu nie da się pobrać, bo nie będzie z czego...
W wielu artykułach dotyczących bezpiecznych płatności w Internecie znajdziemy nawet radę, by do płatności online używać tego typu karty. I byłaby to świetna rada, gdyby tylko takie karty były rzeczą powszechną i można byłoby je bez problemu np. uzyskać w banku jako dodatkową usługę do swojego konta. Niestety tak nie jest. Z niewiadomych przyczyn karty typu prepaid nie są w bankach usługą popularną - oferuje je tylko kilka polskich banków, a z tego, co udało mi się sprawdzić, tylko w jednym banku można założyć sobie taką kartę "przychodząc z ulicy", tzn. nie mając wcześniej konta w tym banku i bez konieczności jego założenia. W przypadku wszystkich tych banków są to też fizyczne, plastikowe karty, a nie wirtualne; ale to ma już mniejsze znaczenie. Jeśli chodzi o mój bank, to dawno temu miał w ofercie taką właśnie wirtualną kartę przedpłaconą przeznaczoną do zakupów w Internecie, ale dość szybko została ona z tej oferty wycofana. Obecnie mógłbym jedynie założyć kartę prepaid (fizyczną) dla niepełnoletniego dziecka - gdybym takie miał - albo dla pracownika, gdybym miał firmę i konto firmowe w tym banku.
W poszukiwaniu takiej karty trzeba więc sięgnąć do oferty tzw. fintechów, czyli instytucji finansowych nie będących bankami. Przeszukując Internet, można znaleźć całkiem sporo ofert tego typu kart, ale tu pojawia się pierwszy podstawowy "bloker" dla klienta takiego jak ja, który nie posiada (i nie zamierza posiadać) smartfona, tylko zwykły telefon komórkowy - w większości z tych fintechów obsługa (a więc również założenie) konta i powiązanej z nim karty odbywa się wyłącznie przez aplikację mobilną, zrobienie tego z komputera, poprzez przeglądarkę i zwykłą stronę WWW, jest niemożliwe.
Już kilka lat temu udało mi się jednak znaleźć serwis, w którym mogłem założyć sobie taką kartę bez potrzeby posiadania aplikacji, jak również bez nadmiaru formalności. Cały proces przebiegł stosunkowo łatwo i prosto i w niedługim czasie miałem już do dyspozycji swoją wirtualną kartę. Można ją było doładowywać zwykłym przelewem bankowym - co jednak trochę trwało - albo można było skorzystać z szybkich przelewów przez serwis Przelewy24 (z niewielką, akceptowalną prowizją) i zasilić swoją kartę od razu. (Skoro wykorzystywany był serwis Przelewy24, to możliwe były też inne metody płatności akceptowane przez ten serwis, ale te akurat mnie nie interesują, więc nic o nich nie powiem :)).
I nie pisałbym nic na ten temat, gdyby nie to, że fintech ten (mowa o serwisie Cinkciarz.pl) popadł ostatnio w jakieś kłopoty i od połowy października tego roku wydane przez niego karty przestały działać - nie da się nimi płacić. Serwis zapewnia, że pracuje nad rozwiązaniem tych problemów, ale brzmi to jak typowy komunikat PR-owy i nie wiadomo, czy usługa będzie jeszcze dostępna. A szkoda, bo zarówno pod względem łatwości samego uzyskania karty, jak i łatwości jej doładowywania oferta Cinkciarza z mojego punktu widzenia była zdecydowanie najlepszą z dostępnych na rynku. Nie bez znaczenia był też fakt, że poza początkową niewielką opłatą za samo wydanie karty dalsze korzystanie z niej było bezpłatne (pomijając prowizje pobierane przy doładowaniach przez Przelewy24).
Trzeba więc było poszukać jakiejś alternatywy. Kiedy odpadły - jak opisałem powyżej - fintechy obsługiwane wyłącznie przez aplikację, na placu boju pozostali tylko dwaj konkurenci: IgoriaCard i znany międzynarodowy fintech Wise. W obydwu możliwe jest założenie konta korzystając z komputera i zwykłej przeglądarki WWW, aczkolwiek obydwa wymagają (czego nie wymagał Cinkciarz) przeprowadzenia tzw. wideo-weryfikacji przy użyciu kamery internetowej naszego komputera (i tu problem, gdy ktoś takowej nie ma), na której to weryfikacji "poległem". Używam komputera stacjonarnego, nie laptopa, a dosyć stara kamera, którą w razie (bardzo rzadkiej) potrzeby do niego podłączam, dostarcza obraz jedynie w rozdzielczości SD i nienadzwyczajnej ostrości - i to okazało się zbyt mało dla obu serwisów; nie były one w stanie rozpoznać napisów na dowodzie osobistym, który zgodnie z instrukcją musiałem pokazać do kamery - nic dziwnego, skoro wyznaczono na to ramkę o wielkości może 1/6 całego kadru.
W przypadku serwisu IgoriaCard zakończyło się to otrzymaniem dwóch sprzecznych komunikatów: pierwszy mówił, że w celu dokończenia rejestracji niezbędny jest kontakt z infolinią fintechu, a drugi, że należy zalogować się na swoje konto i dokonać ponownej wideo-weryfikacji. Jednak zalogowanie - przy użyciu hasła, które podałem przy rejestracji - nie było możliwe; zadziałało natomiast, gdy wybrałem opcję przypomnienia hasła i ponownie ustawiłem to samo hasło! Na możliwość ponownej weryfikacji musiałem jednak poczekać do następnego dnia (rejestrowałem się późnym wieczorem), gdyż pracownicy fintechu weryfikują dane ręcznie i dopiero po tym, gdy to zrobili, na moim koncie pojawiła się opcja dokonania ponownej weryfikacji. Tym razem skorzystałem z przeglądarki na tablecie i udało się dokończyć weryfikację poprawnie.
Gdyby weryfikacja przebiegła od razu pomyślnie, pewnie nie próbowałbym skorzystać z kolejnego serwisu; ale jako że po otrzymaniu owych sprzecznych komunikatów nie wiedziałem, co właściwie dalej z moim kontem, postanowiłem wypróbować Wise. Ten serwis jest pod względem rejestracji lepiej dopracowany: w jej trakcie od razu oferuje możliwość zalogowania się z innego urządzenia i dokonania wideo-weryfikacji na nim, z czego także skorzystałem po kilku nieudanych próbach. Mimo znacznie lepszej jakości obrazu, tu też musiałem powtarzać próbę kilka razy; oprogramowanie jest pod tym względem bardzo "wybredne". Potem już poszło w miarę sprawnie. Jednak aby zamówić kartę - mimo że wydanie pierwszej karty wirtualnej jest bezpłatne - musiałem wpłacić środki na konto, i tu okazało się to dość skomplikowane. Fintech - jako się rzekło - jest międzynarodowy, i konta, na które trzeba wpłacać pieniądze, nie znajdują się w polskich bankach; rachunek w polskich złotych prowadzony jest w banku w Wielkiej Brytanii(!), a w euro - w Belgii. Pieniądze trzeba zatem albo wpłacać międzynarodowym przelewem, albo korzystając z własnej karty płatniczej - w obu przypadkach w grę wchodzą dodatkowe koszty prowizji i przewalutowań, a w przypadku przelewu jeszcze czas oczekiwania. Doładowywanie karty jest zatem nieco kłopotliwe, co na pewno wpływa negatywnie na wygodę korzystania z niej.
W przypadku IgoriaCard konto można doładowywać zwykłym przelewem bankowym lub - za dodatkową prowizją - BLIK-iem (co znowu w moim przypadku odpada z powodu braku smartfona i aplikacji). Brak opcji szybkich przelewów typu Przelewy24. Co prawda w przypadku kilku banków (w tym mojego) przelewu można dokonywać bezpośrednio na konta fintechu w tych bankach, co przyspiesza czas dojścia przelewu, ale i tak, pomimo iż przelewy wewnątrz banku są praktycznie natychmiastowe, czas księgowania ich przez fintech to ok. 1 godzina (przypuszczam, że właśnie na "przetrzymywaniu" tych pieniędzy przez godzinę i obracaniu nimi w tym czasie fintech zarabia, bo na czymś przecież zarabiać musi - a zarówno wydanie pierwszej karty, jak i korzystanie z niej są darmowe).
Jeżeli chodzi o rejestrację, oba serwisy są bardziej uciążliwe niż Cinkciarz. IgoriaCard ma do tego bardzo rozbudowane formalności; niezależnie od nieszczęsnej wideo-weryfikacji, w trakcie rejestracji trzeba osobno dostarczyć zdjęcia swojego dowodu osobistego (tego samego, który pokazuje się przy weryfikacji), a także własne "selfie" z tym dowodem (tu już zupełnie nie rozumiem, po co, skoro wideo-weryfikacja dostarcza praktycznie tych samych informacji) - a dodatkowo, już po pomyślnej wideo-weryfikacji pracownicy fintechu przysyłają nam jeszcze e-mailem formularz do wypełnienia, w którym część danych praktycznie pokrywa się z danymi osobowymi podawanymi w trakcie rejestracji! Wszystko to powoduje, że cały proces rejestracji konta trwa dosyć długo, zarówno w porównaniu z Cinkciarzem, jak i Wise.
Po zarejestrowaniu i aktywowaniu konta możemy od razu zamówić kartę. Jednak pomimo zapewnień na stronie fintechu, że karta wirtualna wydawana jest "od ręki", w przypadku IgoriaCard owo "od ręki" trwało ponad 3 godziny. W przypadku Wise (tak samo jak było w Cinkciarzu) faktycznie karta została wygenerowana od razu.
Podsumowując, jeżeli Cinkciarza uznałbym za punkt odniesienia i przyznałbym temu serwisowi 3 punkty jeżeli chodzi o łatwość uzyskania karty, i 3 punkty jeżeli chodzi o łatwość jej doładowywania, to IgoriaCard wypada na 1 punkt w kategorii łatwości uzyskania karty (nadmiar formalności i długi czas trwania) i na 2 punkty w kategorii jej doładowywania (brak szybkich przelewów, tylko BLIK). Wise - odwrotnie: 2 punkty w kategorii łatwości uzyskania i 1 punkt w kategorii doładowywania (konieczność wpłat na zagraniczne konta i związane z tym utrudnienia i koszty). Jednak już po "przewalczeniu" procedury rejestracji praktyczne znaczenie ma głównie ta druga ocena, więc w praktyce będę pewnie głównie korzystał z IgoriaCard i ona stanie się dla mnie zamiennikiem karty Cinkciarza; Wise pozostanie w rezerwie.