Pseudoproblem ze spisem powszechnym
2021-04-08 kategorie: społeczeństwo
Od paru dni Internet wręcz buzuje od negatywnych wypowiedzi na temat rozpoczętego 1 kwietnia spisu powszechnego. Nie chcę tutaj poruszać tematu, na ile ufamy tajemnicy statystycznej, zabezpieczeniom systemu, w którym przechowywane będą zbierane od nas dane i temu, że te dane nie zostaną wykorzystane w niewłaściwy sposób. To może być rzeczywisty problem i niewątpliwie warto o nim dyskutować. (Trzeba jednak zwrócić uwagę, że w przypadku przeprowadzania spisu tradycyjną metodą, przez rachmistrzów - tak jak było w poprzednich spisach - niebezpieczeństwo teoretycznie jest jeszcze większe, ponieważ oprócz osób, które mogą mieć dostęp do danych przechowywanych w systemie, na pewno poznał te dane rachmistrz podczas spisywania nas).
Internetowy komentariat żyje jednak głównie zupełnie innym - pozornym - problemem, podniesionym głównie przez studentów, którzy mieszkają po kilka osób w wynajmowanych mieszkaniach. Problem ten objawia się np. takimi pytaniami, wypowiadanymi w tonie pełnym pretensji:
"Skąd JA mam znać PESEL-e obcych osób, z którymi mieszkam?"
"Na jakiej podstawie prawnej JA mam żądać od kogoś jego PESEL-u, albo mam mu podać swój?"
Podkreśliłem w powyższych wypowiedziach słowo JA, ponieważ w nim zdaje się tkwić cały problem - i dlatego też twierdzę, że w istocie jest on problemem pozornym. Autorzy takich pytań zakładają - zupełnie nie rozumiem czemu - że to jedna osoba ma wypełniać cały formularz spisowy od początku do końca, i mają pretensje o to, że wymaga się od tej osoby podania danych innych osób zamieszkałych w lokalu.
Tymczasem zapoznanie się z wersją demo formularza spisowego pokazuje, że koncepcja jest zupełnie inna - formularz spisowy jest przypisany do lokalu i obejmuje wszystkie osoby mieszkające w tym lokalu, które powinny go wypełnić wspólnie. Zapewne błędem GUS-u jest to, że nie napisał tego jasno i prostymi słowami w instrukcji do wypełniania spisu. Być może wtedy ten pseudoproblem nie zyskałby aż takiego rozgłosu.
Owszem, na początku do formularza musi zalogować się jedna osoba, ale potem każda z osób zamieszkałych w mieszkaniu ma swoją własną, odrębną od pozostałych część formularza do wypełnienia. Trzeba zatem umówić się wspólnie na jakiś termin, siąść po kolei przed komputerem i wypełnić spis. Owszem, niedogodnością jest to, że każda osoba musi siadać przed komputerem dwa razy - najpierw bowiem trzeba wpisać swoje podstawowe dane (imię, nazwisko, numer PESEL, data urodzenia, czy pod danym adresem mieszka się czasowo, czy na stałe - a jeżeli czasowo to jaki jest stały adres), potem jest część "wspólna" dotycząca danych mieszkania (powierzchnia, liczba pomieszczeń, forma własności, sposób ogrzewania), a potem po raz kolejny każda osoba musi wypełnić swoje, tym razem bardziej szczegółowe, dane - narodowość, obywatelstwo, wyznanie, wykształcenie, stan cywilny, sytuacja zdrowotna, praca itp. Można byłoby zamienić kolejność, tak aby dane każdej osoby były skomasowane w jednym "bloku", wtedy na pewno cała procedura przebiegałaby sprawniej. Nie znaczy to jednak, że w obecnej wersji formularza jest to niewykonalne! Jak najbardziej można to wypełnić bez potrzeby podawania innym osobom swoich danych.
No chyba, że dla obecnych ludzi w wieku studenckim problemem jest samo umówienie się na zrobienie czegoś wspólnie z osobami, z którymi mieszka się w jednym mieszkaniu (nawet obcymi - przecież jakoś te osoby muszą się dogadywać chociażby w kwestii wspólnego korzystania z mieszkania: sprzątanie, wynoszenie śmieci itp. - więc czemu nie można dogadać się i w sprawie spisu?). Jeżeli tak, to to jest w tej całej sprawie najsmutniejsze... :(