Bardzo krótko o "Klerze"
2018-10-07 kategorie: kultura społeczeństwo
Obejrzałem w końcu głośny "Kler" Smarzowskiego. Z tej potężnej dawki patologii, jaka skomasowana jest w tym filmie, wyłania się obraz Kościoła jako instytucji do gruntu zepsutej, przesiąkniętej do cna demoralizacją. Zapewne są wśród kleru porządni ludzie - zresztą film pokazuje i takie postaci, księży może nie kryształowych, ale takich, którzy w pewnym momencie zdają sobie sprawę z masy niegodziwości, do których także i sami przyłożyli rękę, i postanawiają je "odpokutować" - oczywiście nie w dosłownym, kościelnym sensie, lecz po prostu zwyczajnie ludzkim. Niemniej jednak sam system, sama organizacja jest zepsuta. W żadnym wypadku nie można zgodzić się z jednym z księży - bohaterów filmu, wypowiadającym w jednej ze scen słowa "Kościół jest święty, ale tworzą go ludzie grzeszni", bo to właśnie sam Kościół jest zepsuty, niezależnie od tego, z jakich ludzi się składa. W filmie widzimy zło systemowe, struktury o charakterze wręcz mafijnym, w których uczestniczą księża. A z mafii nie da się wyjść, jeżeli ktoś raz do niej wszedł - bo na przykład nie był świadomy, w co wchodzi. Nawet jeżeli tylko połowa ludzi Kościoła jest taka, jak ci pokazani na filmie (a niestety to, co wiemy z fragmentarycznych z konieczności doniesień prasowych sugeruje, że jest ich znacznie więcej niż połowa), to organizacja ta w całości nadaje się tylko do "zaorania".
Tym bardziej, że film Smarzowskiego pokazuje jeszcze jedną bardzo istotną rzecz. Chociaż Smarzowski w wywiadach twierdzi, że zrobił film o Kościele jako instytucji, a nie o wierze, i że jego film kwestii samej wiary i religii w ogóle nie dotyka, to jednak nie do końca jest to prawdą. Dotyka właśnie poprzez to, że nie dotyka. Pokazuje poprzez niepokazywanie. W Kościele pokazanym w "Klerze" jakakolwiek wiara, religia, Bóg jest całkowicie nieobecna - liturgiczne przedmioty, słowa modlitw, obrazy i figury są tylko pustą dekoracją. Nikt tam w żadnego Boga nie wierzy.
I to jest chyba ta najbardziej ukrywana i wciąż niedostatecznie jasno wyartykułowana prawda o dużej części polskiego Kościoła - jest to organizacja, która nie ma nic wspólnego z wartościami, które oficjalnie głosi. Jak już kilka lat temu napisał to były ksiądz Tadeusz Bartoś, Kościół Katolicki jest przede wszystkim maszynką do robienia jak największej kasy metodami do szpiku kości niemoralnymi, a wszystko inne jest w nim na drugim planie.
Tym bardziej więc nadaje się do "zaorania", bo na co komu taki Kościół?