Seks według smartfona
2018-02-05 kategorie: społeczeństwo
Idiotfonowe szaleństwo oficjalnie przekroczyło granice absurdu. "Idiotfonowe", bo o ile te noszone w kieszeniach maszynki stają się coraz bardziej "smart", to "dzięki" tworzonym na nie aplikacjom do wszystkiego - czy ma to sens, czy nie - ich użytkownicy mogą stawać się coraz głupsi. I niestety się stają, wyzbywając się - statystycznie, gromadnie rzecz ujmując, oczywiście nie dotyczy to każdej osoby - jakiegokolwiek samodzielnego myślenia, czy posługiwania się własną intuicją, na rzecz kierowania się w życiu komunikatami otrzymywanymi od "sprytnej" maszynki.
Owym przekroczeniem granicy absurdu jest aplikacja (wraz z odpowiednim "sprzętem"), o której można przeczytać tutaj (niestety, tekst zablokowany, dostępny jedynie dla prenumeratorów - czytałem go w papierowej gazecie). Najkrócej mówiąc, aplikacja działa tak, że podczas stosunku seksualnego specjalny noszony na penisie pierścień zbiera dane na temat naszej aktywności i przekazuje je do smartfona przez Bluetooth. "Po fakcie" w aplikacji możemy wyczytać stosowne porady, co zdaniem sprytnego urządzonka w naszym seksie było "nie tak". "Następnym razem wydłuż grę wstępną o 4 minuty. Stosunek rozpocznij od pozycji 69".
No jak już ludzie tak zgłupieli, że nawet w sferze intymnej, zamiast oprzeć się na intuicji i uczuciach, wolą postępować według wskazówek choćby i "sprytnego" - ale przecież w tej najbardziej ludzkiej sferze głupiego jak but! - kieszonkowego komputerka (a najwyraźniej chcą, bo produkt ponoć sprzedaje się wyśmienicie), to chyba już w kwestii idiotfonowego szaleństwa nie ma nic do dodania... :( Chyba pora umierać...