"Być ojcem" - i kto to mówi?
2017-06-23 kategorie: społeczeństwo
Kilka dni temu jadąc do pracy zauważyłem na słupie ogłoszeniowym duży plakat reklamujący jakieś spotkanie czy wykład pod tytułem "Być ojcem", który ma się odbyć dzisiaj, w Dzień Ojca. Niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, któż to ma pouczać słuchaczy o tym, jak być ojcem. Otóż ma to robić... zakonnik! Niezły absurd - uczyć o tym, jak być ojcem, ma osoba, która z definicji nie może mieć rodziny i żadnych doświadczeń w tym zakresie. Nie uwierzę, że ktoś naprawdę chce słuchać takich rzeczy...???
No chyba że mamy tu do czynienia ze szczególnym przypadkiem człowieka, który prowadził normalne życie świeckie, miał rodzinę i był tym rzeczonym ojcem, a dopiero pod koniec życia, niejako dla jego ukoronowania (albo przeciwnie - dokonania w nim jakiejś rewolucyjnej zmiany), zdecydował się opuścić dotychczasowe życie i zostać mnichem... Ale czy w kościele katolickim w ogóle występują takie przypadki? Znam takie - i są to sytuacje całkiem nierzadkie - w buddyzmie, ale w kościele katolickim o takowych nie słyszałem...