Główna >>

RSS
Nie idźmy na tę wojnę! To nie nasza wojna!

 

Łup! Łup! Otwierać!

2016-02-06   kategorie: prywatne społeczeństwo

Sobota, godziny popołudniowe, siedzę sobie spokojnie w domu oglądając filmik na Youtube. Nagle słyszę głośne łomotanie w drzwi - łup, łup, łup! Raz po raz, jakby za drzwiami byli jacyś bandyci albo antyterroryści, brakowało tylko wrzasków "Otwierać!" i przekleństw.

Mniej więcej wiedziałem, czego się spodziewać, bo coś takiego zdarzyło mi się już dwa lata temu - tylko wtedy byłem akurat tak zajęty, że nawet nie mogłem podejść do drzwi. Tym razem mogłem. I tak, to było to. Dwie dziewczynki w wieku na oko gimnazjalnym, z pytaniem, czy przyjmę księdza po kolędzie?

Co prawda nie jestem wierzący, ale wcześniej miałem zamiar w takiej sytuacji odpowiedzieć, że co prawda "po kolędzie" to nie, ale jeżeli ksiądz ma ochotę po prostu zwyczajnie porozmawiać z osobą niewierzącą i dowiedzieć się, jak wygląda punkt widzenia takiej osoby, to zapraszam. Jednak wobec takiego "przywitania" zdecydowanie odmówiłem i zwróciłem uwagę dziewczynkom, że swoim zachowaniem okazują kompletny brak szacunku ludziom, do których drzwi w ten sposób się tłuką. Nie można zwyczajnie użyć dzwonka do drzwi, albo - jeżeli ten nie działa - spokojnie, normalnie zapukać?

Zdaje się, że nie zrobiło to na nich wielkiego wrażenia; jedna z nich zaczęła mi mówić coś w rodzaju "spokojnie, niech się pan nie denerwuje..." (mimo, że byłem - o dziwo - bardzo spokojny i nie było we mnie ani śladu zdenerwowania), ale po prostu zamknąłem im drzwi przed nosem.

Nie wiem, czy ten ksiądz w końcu chodził, czy nie, bo nie słyszałem potem z klatki schodowej żadnego "zamieszania", jakie zwykle w dość charakterystyczny sposób takim wizytom towarzyszy - być może nikt w klatce nie chciał go przyjąć (co przy takim zachowaniu jego "wysłanniczek" nie dziwi) i nie przyszedł wcale. A szkoda, bo miałem ochotę go "dopaść" na klatce i zwrócić również jemu uwagę na zachowanie dziewczynek występujących w jego imieniu. Było nie było, występując w takiej roli reprezentują one wobec ludzi, do których przychodzą, Kościół - i ich zachowanie wpływa na to, jak ludzie będą ten Kościół postrzegać. Jeżeli zatem ksiądz chce, żeby ludzie postrzegali Kościół jako organizację bezczelną i nie szanującą ludzi, do których się zwraca - to niech "wysłanniczki" księdza robią tak dalej. Jeżeli jednak nie chce - to niech im odpowiednio natrze za to uszu.

Ale nie miałem okazji go spotkać i mu o tym powiedzieć. Może w przyszłym roku, jeśli sytuacja się powtórzy...

komentarze (0) >>>