Nie idźcie tą drogą!
2011-07-17 kategorie: kultura
Ekhm... to znaczy na ten film. Ja zrobiłem ten błąd i obejrzałem "Drzewo życia". O ile w stosunku do filmu można użyć określenia "grafomania", to do tego "czegoś" pasuje ono idealnie.
Mój filmowy "nos", który zazwyczaj dokonuje dość trafnych wyborów, tym razem zawiódł mnie na całej linii. Nie pamiętam kiedy ostatnio (o ile w ogóle) siedząc w kinie miałem poczucie tak totalnie zmarnowanego czasu i tak silną chęć wyjścia w trakcie filmu (ostatecznie bohatersko wysiedziałem do końca, choć naprawdę nie wiem, czy miało to sens). Nawet oglądając filmy typu "zabili go i uciekł", czy głupawe polskie komedie, miałem zwykle poczucie bardziej wartościowego spędzania czasu. Może dlatego że wiedziałem, czego się po takim filmie spodziewać, i nie oczekiwałem zbyt wyrafinowanej treści.
Tutaj jednak w ogóle trudno mówić o jakiejś treści. "Drzewo życia" to pseudoartystyczny gniot, udający że ma coś ważnego do powiedzenia, podczas gdy w rzeczywistości nie mówi zupełnie nic. W pociętych, poszatkowanych ujęciach dostajemy pomieszanie rozpaczy matki po zmarłym synu, wspomnień z dzieciństwa brata zmarłego (stanowiących zlepek wszelakich możliwych banałów, jakie w kinie powiedziano na temat rodziny), wizji - nie wiadomo czy przeżywanych we śnie, czy w trakcie modlitwy - i scen będących nieudolnym naśladownictwem filmów w rodzaju "Koyaanisqatsi" czy "Home". To wszystko podlane padającymi z offu patetycznymi wypowiedziami kierowanymi do Boga i nieznośnie irytującą muzyką (która w założeniu miała chyba być podniosła i uroczysta, ale wyszła właśnie irytująca). Pomiędzy poszczególnymi scenami filmu nagminnie nadużywane są też wyciemnienia, mające chyba zaakcentować to, jak bardzo nic nie wynika ze sceny, która właśnie się zakończyła, i dać widzowi chwilę czasu na zastanowienie, dlaczego on właściwie jeszcze to ogląda... Wysiedzenie dwóch godzin z hakiem na tym "czymś" to naprawdę wielki wysiłek.
Gdybym - wzorem niektórych recenzentów - miał ocenić ten film w skali od 0 do 5, to daję minus jeden, bo nie tylko że nie wnosi żadnej wartości, ale wręcz ją zabiera z mózgu widza. ;) Nie zróbcie tego samego błędu co ja i nie oglądajcie tego gniota.