Karnawał? Ale jaki karnawał?
2011-02-14 kategorie: społeczeństwo
"Gazeta Wyborcza" przytacza wyniki badań OBOP-u, z których wynika, ze Polacy nie bawią się podczas karnawału. W ogóle nie rozumiem, z czego robić takie wielkie halo, biorąc pod uwagę, że karnawał to w chwili obecnej prawie martwe pojęcie. W naszej współczesnej obyczajowości nie ma już powszechnego odczucia, że akurat okres między początkiem roku, a lutym czy marcem jest jakoś specjalnie predestynowany do zabaw i tańców. Ludzie o zabawowym i "imprezowym" stylu życia hołdują mu zazwyczaj przez cały rok; ci, którzy do "imprezowych" raczej nie należą i wolą siedzieć w domu, także przez cały rok zachowują się podobnie. Jeżeli już można byłoby wskazać jakiś okres roku szczególnie sprzyjający wszelakim rozrywkom, to najprędzej byłyby to wakacje, a na pewno nie karnawał. I jest to całkowicie zrozumiałe: zwyczaj karnawału dobrze pasował do społeczeństwa epoki szlacheckiej - głównie wiejskiego, związanego z pracą na roli, gdzie okres zimowy był naturalnym okresem odpoczynku, jak również... pewnej nudy, którą trzeba było sobie czymś wypełnić. Jednak wraz z zanikiem obyczajowości włościańskiej, w naszym obecnym wielkomiejskim społeczeństwie to właśnie wakacje są najczęstszą porą relaksu i rozrywki - co zrodziło w obyczajowości szereg nowych, ale dobrze już znanych zjawisk, jak chociażby wakacyjne romanse...
Jaki zatem jest sens badania uczestnictwa w czymś, czego większość ludzi "nie czuje", w zwyczaju, którego miejsce w powszechnym - nawet jeśli jeszcze nie do końca uświadomionym - odczuciu jest raczej w podręcznikach historii niż we współczesnym codziennym życiu?
Czasy się nieustannie zmieniają i ciągle pewne obyczaje nieodwracalnie odchodzą w przeszłość. I wydaje się, że zwyczaj karnawału jest właśnie jednym z nich.