Cóż można napisać...?
2010-04-11 kategorie: nowości społeczeństwo
Spędziwszy cały dzień na zjeździe "Miast dla Rowerów", dopiero teraz mogę coś napisać o dzisiejszej (a właściwie to już wczorajszej) katastrofie...
Oczywiście jest to szok, niesłychane zdarzenie - czegoś takiego jeszcze nie było. Pomijając czysto ludzki wymiar sprawy - w końcu jest to katastrofa, w której zginęło blisko 100 osób - jednak bardzo istotny jest fakt, iż nie były to osoby przypadkowe.
Nie przepadam za politykami i uważam, że - ogólnie rzecz biorąc - bez polityków i polityki społeczeństwo świetnie dałoby sobie radę. Żyjemy jednak w takich realiach, w których zabawa dużych chłopców i dziewczynek w politykę jest traktowana jak rzecz śmiertelnie (w tym przypadku dosłownie...) poważna, a ci, którzy się w to bawią, odgrywają znaczącą rolę w "meblowaniu" naszego życia, czy tego chcemy czy nie. Śmierć tylu naraz osób pełniących wysokie stanowiska państwowe i mających na to "meblowanie" istotny wpływ na pewno spowoduje spore zamieszanie w państwie. Obym nie był złym prorokiem, ale być może nawet długotrwałą dezorganizację pewnych procesów i struktur państwowych. Ponieważ w polskiej polityce o większości spraw decydują układy personalne, może dojść np. do "ugrzęźnięcia" prac nad wieloma zmianami prawa, mimo iż mogą one być niewątpliwie słuszne ze względów społecznych i powinny być kontynuowane (jak chociażby - że nawiążę do głównego dla mnie tematu dzisiejszego dnia - "rowerowe" zmiany w prawie o ruchu drogowym). Żałoba narodowa - której tak lubił nadużywać zmarły prezydent - jest rzecz jasna w tym wypadku jak najbardziej słuszna i uzasadniona (choć zamykanie z jej powodu sklepów już uważam za przesadę - w końcu robienie zakupów to konieczność życiowa, a nie rozrywka - przynajmniej dla zdrowo myślących ludzi). Choć nie przepadałem ani za nim, ani za jego partią, to sam fakt iż poczułem się niejako zobowiązany do napisania tej notki świadczy o tym, że jednak chyba każdemu sprawa ta nie jest obojętna...
Dziwne myśli czasem przychodzą do głowy człowiekowi w tak nieoczekiwanych okolicznościach. Moją pierwszą myślą, gdy usłyszałem o katastrofie, było: "Bronisław Komorowski ani się nie spodziewał, że tak szybko będzie musiał przejąć obowiązki prezydenta..."