Główna >>

RSS
Nie idźmy na tę wojnę! To nie nasza wojna!

 

Linux jak Windows niestabilny...

2009-06-25   kategorie: praca

Zdecydowanie podupadła dzisiaj moja wiara w stabilność jądra Linuksa...

Kolega potrzebował skorzystać z portu RS-232 na komputerze, który - jak prawie wszystkie nowe pecety - takiego portu nie posiada. Ponieważ nie on jeden ma taką potrzebę, wymyślono dla takich zastosowań "przejściówki" między RS-232 i USB (nawiasem mówiąc, jest to piękny w swoim absurdzie przykład rozwiązywania przez producentów sprzętu komputerowego problemów, które przedtem ci sami producenci stworzyli: najpierw zaprzestać montowania w komputerach portów RS-232, a potem stworzyć dodatkowe urządzenie udostępniające ten port, gdy okazuje się, że jednak jest potrzebny...). Z takiej więc przejściówki skorzystał. Żeby nie było wątpliwości: ten typ przejściówki figurował na liście sprzętu poprawnie działającego z systemem Red Hat Linux. Podłączył przejściówkę do komputera i w systemie pojawiło się nowe urządzenie: /dev/ttyUSB0. Jak dotąd wszystko w porządku. Skonfigurował więc na tym urządzeniu standardowy proces logowania użytkownika na terminalu - agetty. I wtedy...

KERNEL PANIC! i reset maszyny.

Już nigdy nie będę śmiać się z tego słynnego filmu, na którym Billowi Gatesowi podczas demonstracji Windows pojawił się po podłączeniu bodajże myszki do portu USB "niebieski ekran" (inna sprawa, że robiąc publiczną demonstrację powinni jednak wcześniej przetestować, czy to zadziała). Jak widać Linux "dorównuje" pod tym względem Windowsom. I to nie "byle jaki" Linux, ale Red Hat, która to firma szczyci się swoimi licznymi poprawkami do jądra Linuksa, mającymi m.in. polepszyć jego stabilność! A tu? Żeby uruchomienie aplikacji w przestrzeni użytkownika wywróciło system...? Ręce opadają...

komentarze (2) >>>