Paranoja: strony WWW do rejestracji?
2009-06-17, zmodyfikowana: 2009-06-26 kategorie: nowości praca społeczeństwo
Pogłoski o rzekomym obowiązku rejestracji stron WWW pojawiły się już jakiś czas temu, na szczęście jednak były to tylko pogłoski. Do dzisiaj. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego opracowało bowiem projekt nowelizacji prawa prasowego, w którym wprowadza się obowiązek rejestracji wszelkich "publikacji prasowych", w tym także ukazujących się wyłącznie w formie elektronicznej. Projekt ustawy nie definiuje przy tym, co to jest "publikacja prasowa", z drugiej strony jednak prawnicy nie mają wątpliwości, że strony WWW - zwłaszcza te często aktualizowane - spełniają kryteria ustawowej definicji "prasy". Do rozstrzygnięcia pozostaje zatem kwestia, czy "prasa" i "publikacje prasowe" to jedno i to samo, czy nie. I choć roztrząsanie tak postawionego problemu może się wydać czystą sofistyką, to od odpowiedzi na to pytanie może zależeć znaczne uprzykrzenie życia nas wszystkich, którzy od czasu do czasu publikujemy coś w Sieci. Bo chyba nikt z czytających te słowa nie wyobraża sobie takiej paranoicznej sytuacji, w której właściciel każdej strony internetowej popędzi ją rejestrować w sądzie? Będziemy mieć zatem albo prawo, które masowo nie będzie przestrzegane (ale w razie czego będzie "batem" na autorów stron, które komuś się nie spodobają), albo opustoszały Internet zawierający tylko największe portale, które - rzecz jasna - za to m.in. płacą swoim prawnikom, aby załatwili im formalności związane z rejestracją...
Zresztą z absurdalności takiej sytuacji zdaje sobie zapewne sprawę także sam minister kultury, który teraz usiłuje publicznie przekonywać, że "blogi, ani strony własne, ani strony autorskie, nie będą musiały być rejestrowane" - tyle, że nie ma za taką interpretacją żadnych argumentów! Sprawę szczegółowo omawia jak zawsze niezawodny Piotr Waglowski. Nigdzie w projekcie ustawy nie jest zdefiniowane, co to są "blogi", co to są "strony autorskie" i "strony własne", jak również nie ma żadnego przepisu, który wyłączałby je z obowiązku rejestracji. Cytując znowu za Piotrem Waglowskim, ustawa stwierdza, że jej przepisów nie stosuje się jedynie do:
Przy najlepszej woli trudno tu dopatrzyć się "blogów", "stron autorskich" i "stron własnych".
- Dziennika Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej, Dziennika Urzędowego Rzeczypospolitej Polskiej "Monitor Polski" oraz innych urzędowych organów publikacyjnych,
- Dziennika Urzędowego Unii Europejskiej,
- Monitora Sądowego i Gospodarczego,
- Diariusza Sejmowego i własnych sprawozdań z działalności Sejmu i Senatu,
- Biuletynu Informacji Publicznej,
- orzecznictwa sądów oraz innych urzędowych publikacji o tym charakterze,
- wydawnictw prasowych obcych przedstawicielstw dyplomatycznych, urzędów konsularnych i organizacji międzyresortowych, które na podstawie ustaw, umów i zwyczajów międzynarodowych korzystają z prawa prowadzenia działalności wydawniczej
Kiedy nie tak dawno w Parlamencie Europejskim głosowano nad prawem, które mogło nam zagrozić "Internetem w pakietach" - co w skutkach byłoby pewnie nawet mniej groźne od obowiązku rejestracji stron internetowych - wśród internautów rozpętała się wielka burza i kampania sprzeciwu z pisaniem listów do europosłów. Dlaczego takiego głośnego protestu nie ma teraz, gdy sytuacja chyba jeszcze bardziej się tego domaga?
Aktualizacja: No i cóż, jak zwykle sprawdziło się, że gdy nie wiadomo o co chodzi, to najprawdopodobniej chodzi o kasę - a za plecami stoją jak zwykle modne ostatnio "prawa autorskie". Pisze o tym Piotr Waglowski w kolejnej notce...