Straż Miejska na łowach
2009-05-24 kategorie: prywatne społeczeństwo
Chwilę temu byłem świadkiem dość bulwersującej dla mnie sytuacji. W kościele na moim osiedlu odbywała się dzisiaj pierwsza komunia, w związku z tym cały okoliczny teren był zastawiony "do oporu" zaparkowanymi samochodami. I otóż akurat w trakcie mszy komunijnej przyjechał sobie patrol Straży Miejskiej i zaczął "łowić" samochody zaparkowane na trawnikach (nota bene, stawiając swój własny samochód w taki sposób, że blokował przejście i przejazd).
Każdy, kto czytał choć trochę moją stronę wie, że nie jestem fanem samochodziarzy i absolutnie nie popieram ich przeświadczenia o tym, że powinni mieć możliwość zaparkowania, gdzie im się tylko żywnie podoba. Ale z drugiej strony nie cierpię Straży Miejskiej, właśnie za takie akcje jak ta dzisiejsza - strażnicy zamiast podejmować interwencje tam, gdzie jest rzeczywisty problem, wyszukują łatwe okazje do nałapania "jeleni".
To, że nie powinno się parkować na trawnikach, jest oczywiste - tyle, że w tym akurat konkretnym miejscu taka sytuacja zachodzi dokładnie raz do roku - wtedy, gdy są komunie. Normalnie miejsc parkingowych jest na tyle, że nikt na trawnikach nie parkuje. Trudno więc uznać za przypadek, że akurat wtedy SM postanowiła wybrać się na "łowy", wiedząc że może liczyć na łatwy łup. To, że zdrowy rozsądek podpowiada, że zaparkowanie na trawniku raz do roku szczególnie temu trawnikowi nie zaszkodzi, a i zagrożenia dla bezpieczeństwa nie ma żadnego - czy to ważne? Ważne, że do kasy SM wpadnie trochę grosza, a i statystyki się poprawią...
Zdaję sobie sprawę, że SM to nie jedyna firma, w której pracownicy zamiast chcieć rzeczywiście coś sensownego zrobić, dbają głównie o to, aby dobrze wypaść w różnego rodzaju statystykach. W końcu dla szefostwa liczy się "wynik" pracy w postaci słupków na wykresie, a nie rzeczywisty pożytek - lub jego brak - z takiego czy innego działania. Ale w tej formacji taki sposób postępowania osiągnął niestety zatrważające rozmiary - wydaje się, że cała SM działa w ten sposób... :(