Główna >>

RSS
Nie idźmy na tę wojnę! To nie nasza wojna!

 

Nic dodać, nic ująć

2020-11-12   kategorie: nowości kultura społeczeństwo

...do tego, co powiedziała Olga Lipińska w tekście w "Przeglądzie". Tekst wart jak najszerszego rozpropagowania, dlatego dokładam i swoją cegiełkę...

I dwie refleksje, jakie mi się nasuwają w związku z tym tekstem. Wczesne kabarety Olgi Lipińskiej, te z okresu PRL-u, oglądałem jeszcze jako nastolatek, śmiejąc się przy niektórych ich fragmentach, nudząc przy innych. W "nowej" Polsce po 1989 roku straciłem z nimi kontakt - był to bowiem okres, kiedy dużo zaczęło się dziać w moim życiu osobistym i praktycznie nie było czasu na oglądanie telewizji - i tak już z czasem zostało, że stopniowo przestałem ją w ogóle oglądać. Dopiero nie tak dawno temu trafiłem na kabarety z tego okresu dostępne w dużej ilości na Youtube, i od tego czasu składam głęboki ukłon pani Oldze za tak jasne dostrzeganie - i ostrzeganie - od samego początku, w jakim kierunku ta "nowa Polska" zmierza. Niestety, nikt nie chciał słuchać "nieprawomyślnych" poglądów, jak zresztą pisze sama pani Olga. Zachęcam do obejrzenia nagrań z kabaretów Olgi Lipińskiej na Youtube, jest ich mnóstwo...

Druga refleksja - oglądałem wczoraj transmisję z protestów pod domem kardynała Stanisława Dziwisza po filmie "Don Stanislao". Protestujący domagali się - i słusznie - rozdziału państwa od Kościoła Katolickiego i zerwania tak powszechnego w Polsce "sojuszu tronu z ołtarzem". I jak całym sercem zawsze popierałem - i popieram - takie postulaty, tak wczoraj po raz pierwszy pomyślałem o pewnym rzadko podnoszonym aspekcie tej sprawy.

Otóż czy naprawdę możemy oczekiwać od Kościoła Katolickiego, że zajmie się tym, czym organizacja religijna powinna się zajmować - czyli pracą na rzecz doskonalenia duchowego (jakkolwiek by je rozumieć) swoich wiernych, bez prób narzucania swojego światopoglądu (w bardzo sprymityzowanej wersji) poprzez prawo państwowe wszystkim pozostałym? Czy możemy oczekiwać rozdzielenia religii od polityki, skoro u samego podłoża organizacji Kościoła Katolickiego leży połączenie tych dwu sfer?

Bo we wszelkich wypowiedziach antyklerykalnych, czy opowiadających się za świeckością państwa, jakoś zapomina się o jednym aspekcie: Kościół Katolicki jest bodaj jedyną organizacją religijną na świecie, która jest zorganizowana w strukturę o charakterze czysto politycznym - bo w strukturę państwową! Na szczycie struktury Kościoła Katolickiego znajduje się wszak własne państwo tegoż Kościoła - tak zwana Stolica Apostolska. Z tego co wiem, żaden inny kościół czy organizacja religijna na świecie - choć bywają wśród nich takie, które są bardzo mocno powiązane ze strukturami państwowymi, jak np. Kościół Anglii - nie stanowi samodzielnego państwa!

A jeżeli jest się państwem, to realizuje się cele i zadania właściwe państwu: uprawia się politykę i dyplomację, a ich celem jest - jak w przypadku każdego państwa - dbanie o interesy tegoż państwa. A nie żadna religia, wiara czy sprawy duchowe.

Dlatego Kościół Katolicki zawsze będzie miał apetyt na władzę i wpływy polityczne, bo to wynika z jego państwowej natury. Jeżeli tworzy się organizację, której celem ma być krzewienie wiary religijnej, to nie organizuje się jej w formie państwa. Jeżeli natomiast tworzy się organizację będącą państwem - wchodzi się w sposób nieunikniony w obszar polityki międzynarodowej. A ta polega zazwyczaj na tym, że państwa rywalizują i walczą ze sobą, a państwa silniejsze narzucają swoją wolę słabszym. Dlatego też polityka tak bardzo zaprząta umysły kościelnych hierarchów, skoro należą oni do organizacji per se politycznej.

Zatem jeżeli chcemy uzyskać rzeczywisty rozdział Kościoła od innych państw, trzeba dążyć - właśnie na tej płaszczyźnie polityki międzynarodowej - do osłabienia i zmarginalizowania roli państwa kościelnego, a najlepiej do pozbawienia Kościoła jego państwowego statusu. Jakoś wszystkie inne organizacje religijne na świecie świetnie sobie radzą bez posiadania własnych państw, dlaczego akurat Kościół Katolicki musi mieć takie własne państwo? Wiem, że to kwestia historii, ale to nie jest żaden argument.

Bez rozdziału Kościoła od jego własnego państwa (czyli zlikwidowania tego ostatniego) rozdział Kościoła od jakiegokolwiek innego państwa zawsze będzie miał bardzo kruche podstawy.

komentarze (0) >>>